Halowe Mistrzostwa Garwolina 2013
W zimowej scenerii przy mrozie i padającym na zewnątrz śniegu, w hali przy ul. Olimpijskiej przez dwa dni czołowi tenisiści naszego powiatu rywalizowali o prestiżowe Tytuły w II Halowych Mistrzostwach Garwolina w grze pojedynczej. Podobnie jak w turnieju deblowym patronat nad imprezą objął Przewodniczący Rady Miasta Pan Marek Janiec zapewniając fundusze na piękne puchary, medale i dyplomy. Wewnątrz hali od emocji sportowych było gorąco jak w wulkanie, co rusz dochodziło do pasjonujących pojedynków zwiastujących atrakcyjny zestaw par półfinałowych. Były i „stare porachunki” i obiecujące debiuty….Rywalizacja systemem pucharowym spowodowała, że już po pierwszej rundzie paru tenisistów ze znaczącymi osiągnięciami musiało pożegnać się z turniejem. Oj działo się, działo…Pierwsi na „pożarcie” poszli Zenon Krupop i turniejowa trójka – Sławek Paśnicki. Jarek Czyżkowski (2) podobnie jak rok temu bił się o czwórkę z Pawłem Pałyską i ponownie musiał przełknąć gorycz porażki. Tak więc z pierwszej czwórki rozstawionych do półfinałów awansował tylko broniący Tytułu Mariusz Leszek, a i on nie miał łatwo bowiem już w ćwierćfinale pokonać musiał w tenisowym „klasyku” jednego z największych rywali ostatnich lat – Adama Winiarskiego.
W pojedynku o finał czekał na niego bardzo utalentowany tenisista, zwycięzca gry podwójnej sprzed dwóch tygodni – Michał Węgorek ,aspirujący i tym razem do pierwszego miejsca w turnieju. Mariusz dzięki większemu doświadczeniu w grach turniejowych prowadził swoją grę, kontrolując przebieg spotkania-nawet w drugim secie przy prowadzeniu przeciwnika 3/1,kiedy zanosiło się na tie break nie stracił pewności siebie…Michał przegrał tę partię do czterech, potwierdzając jednak fragmentami, że jego cele i ambicje są jak najbardziej uzasadnione i z wielkim zainteresowaniem obserwował będę jego poczynania w sezonie letnim. W drugim półfinale wyrwany z tenisowego letargu(przed turniejem długi czas grał bardzo niewiele lub wcale) Czarek Adamowicz kontynuował swój sen o victorii pokonując kolejną przeszkodę w osobie Pawła Pałyski , a co najważniejsze- nie rezygnując przy tym z bardzo widowiskowego stylu opartego na agresywnym pierwszym i drugim podaniu i szukaniu uderzeń kończących z forheandu. Wielki szacun dla Pawła oraz wcześniejszego przeciwnika Czarka-Maćka Michalika-którzy do ostatniej piłki stanowili realne zagrożenie dla rozgrywającego turniej życia młokosa. A ten kontynuował swoją zabawę w najlepsze! Od pierwszych piłek w wielkim finale z obrońcą Tytułu- Mariuszem Leszkiem(1) natarł z taką siłą i energią, że nie wiadomo kiedy zrobiło się 6/0 w pierwszym secie! Mariusz nie mógł „załapać się” na grę, miał wyraźne kłopoty z wejściem w swój rytm gry ,a Czarek szalał i strzelał, ale kiedy trzeba – odgrywał długie, głębokie slajsowane beackhandy z niepodobną do niego cierpliwością…Na szczęście dla widowiska po przetrzymaniu nawałnicy Mariusz wygrał pierwszego gema na otwarcie drugiego seta i do stanu 3/3 obserwowaliśmy równowagę sił – obydwaj teniśiści starali się trzymać piłkę w korcie, ale Czarek parę razy pomylił się i doświadczony Mariusz nie wypuścił już z rąk szansy na zostanie w meczu wygrywając tę partię do trzech. Decydujący o losach meczu super tie break rozpoczął się znowu od bardzo agresywnych, skutecznych ataków pretendenta do Tytułu , który szybko odskoczył na 4/1,6/2 ,potem parę błędów i …..6/6! Wtedy rozegrana została piłka ,która na długo pozostanie w pamięci zawodników i kibiców-mający w tej wymianie inicjatywę Mariusz grał od linii do linii, a Czarek popisywał się pięknymi obronami odbijając się od ścian hali niczym hokeista od bandy! I wybronił!!! Z psychologicznego punktu widzenia wartość tego punktu okazała się ogromna, bowiem Czarek już do końca nie oddał żadnej piłki i grając jak natchniony zwycieżył 10/6. W meczu o trzecie miejsce „zraniony” meczem półfinałowym Paweł Pałyska nie stawił większego oporu Michałowi Węgorkowi ,który wysokim zwycięstwem chociaż częściowo zrekompensował sobie zawiedzione nadzieje na finał. Turniej sypnął niespodziankami, stał na wysokim poziomie sportowym ,a finałowy pojedynek wychowanków oglądałem z satysfakcją i zainteresowaniem .Czy wyniki końcowe oznaczają nowy porządek w naszym amatorskim tenisie? Takie stwierdzenie byłoby zbyt dużym uproszczeniem i przestrzegam przed takim myśleniem, ale niewątpliwie zostały wysłane sygnały, że dotychczasowi faworyci muszą być czujni i obrona ich wysokich pozycji w sezonie letnim wcale nie musi być formalnością!
Wojciech Baduchowski