Finały Tenisowego Challengu 2013 będące zwieńczeniem całosezonowej rywalizacji ponad 120 tenisistów w różnych kategoriach przywitała piękna, jesienna pogoda – jak na zamówienie! Przypomnę tylko, że zaszczytu gry o pierwsze i trzecie miejsce dostąpiła jedynie czwórka najlepszych graczy z poszczególnych kategorii plus cztery pary deblowe- wszyscy wyłonieni drogą wielostopniowych eliminacji. Śmiało więc można powiedzieć, że mogliśmy obserwować w akcji zawodników stanowiących tenisową elitę tegorocznych rozgrywek. Wszystkie mecze stanowiły pewnego rodzaju niewiadomą,gdzie trudno było o jednoznaczne prognozy – tym większe wzbudzały zainteresowanie! O 10.00 jako pierwsi na kort wyszli debliści- Mieczysław Kargol i Maciej Zowczak, a po drugiej stronie siatki Rodzina Sowów-Wiesław z synem Bogusiem.Obie pary z prawdziwą wiarą w zwycięstwo i silną motywacją. Wydawało się, że po pierwszym wygranym 6/3 przez Sowów secie zabawa zmierza ku końcowi…. a jednak – jak to w tenisie bywa – nagle za sprawą coraz lepiej grającego debla Zowczak-Kargol losy spotkania zaczęły się odwracać! Ich gra nabrała rumieńców,dzięki czemu mogliśmy zobaczyć więcej widowiskowych wymian – w efekcie Wiesław i Boguś przegrywają 5/7 i o wszystkim decyduje super tie break, czyli wszystko zaczynamy od nowa. Do stanu 7/7 obserwowaliśmy „równowagę sił” i wiele zagrań świadczących o tym, że obie pary zasłużyły na uczestnictwo w Finale- samą końcówkę lepiej wytrzymali Wiesław z Bogusiem i to oni w efekcie końcowym zostali zwycięzcami Challengu Deblowego 2013! W meczu o trzecie miejsce, który rozegrany został tydzień później tegoroczni Halowi Mistrzowie Garwolina Tomasz Gniedziuk i Michał Węgorek pokonali Krzysztofa Łapacza i Marka Tylmana 6/4,6/2 i chociaż mieli ochotę na tegoroczną podwójną deblową koronę, tym razem musieli zadowolić się „tylko” trzecim miejscem w końcowej klasyfikacji. Po deblistach na dwa korty jednocześnie wyszli singliści z kategorii Debiuty – Arek Kopik kontra Patryk Traczyk w finale oraz Tomasz Mikołajczuk z Markiem Chomiczem do meczu o trzecie miejsce. Obydwa spotkania toczyły się w szybkim tempie i co godne podkreślenia preferowana była taktyka polegająca na szukaniu punktów niż wyczekiwaniu na błąd przeciwnika, co w połączeniu z widoczną u graczy pasją i zaangażowaniem oraz całkiem bogatym tenisowym warsztatem każe tegorocznym „debiutantom” wystawić bardzo wysokie oceny! Startujący po raz pierwszy w rozgrywkach Arek zwycięstwem 6/2 6/4 nad Patrykiem w finałowej potyczce przesądził chyba o swoich przyszłorocznych przenosinach do kategorii Draft, gdzie również powinien walczyć o najwyższe cele.Podobny dylemat czeka jego kolegę Tomka, któremu w meczu o trzecie miejsce dzielny opór stawił Marek Chomicz. Zwycięstwo 6/3 6/4 dało Tomkowi dużo satysfakcji i zadowolenia, a także motywacji do ciągłego doskonalenia niemałych już tenisowych umiejętności. Apogeum sportowych emocji zbliżało się wielkimi krokami, bowiem na godz 14.00 zaplanowano oczekiwany z ogromnym zainteresowaniem finał i mecz o trzecie miejsce kategorii Open – niestety, ten drugi nie mógł się odbyć ze względu na chorobę Michała Węgorka i w ten sposób głodny walki Marek Tylman zdobył trzecie miejsce bez gry. A szkoda, bo w tym sezonie Michał zasygnalizował wielkie możliwości a Marek przechodzi właśnie tzw. drugą młodość tenisową i mecz zapowiadał się niezwykle interesująco! Tak więc pozostało danie główne- czyli starcie dwóch dobrych znajomych Mariusza Leszka broniącego Tytułu i pretendenta Adama Winiarskiego (wygrywał już Challenge w 2007 roku). Mimo,że obydwaj gracze znają się jak przysłowiowe dwa łyse konie i stoczyli już niejedną bitwę na rakiety dysponując doświadczeniem na tym szczeblu rozgrywek, wyczuwało się napięcie które towarzyszy spotkaniom o wielką stawkę (aż ogrodzenie kortu które i tak ledwo daje radę trzeszczało…..!). Pierwszy odnalazł się Adam, który odskoczył na 4/1 i….. stop. Potem Mariusz na 3/4, 5/4 dla Adama i set do 4 dla prowadzącego. Na tym etapie finezji tenisowej niewiele – raczej rwane, krótkie wymiany, Mariusz bez właściwego sobie rytmu gry, z dużą ilością niewymuszonych błędów i bardziej regularny Adam. W drugim secie obrońca Tytułu trafiał częściej,a dotychczasowa koncepcja gry pretendenta zaczęła zawodzić – 6/2 dla Mariusza, który wydawało się, że przejął kontrolę nad wydarzeniami na korcie. Teraz Adam pod ścianą!!! Stało się jasne, że do swojej gry musi dołożyć coś extra, aby zwycięstwo nie wymknęło mu się z rąk. Szybkie 4/1 i 40/0 dla niego w decydującej partii okraszone paroma wymianami z najwyższej półki z obu stron dało ogromną szansę na wygranie całego spotkania,ale…..nie z takich opresji Mariusz wychodził! 40/40 i prawdziwa bitwa o gem, który mógł całkowicie odmienić losy tego emocjonującego spotkania – wiedzieli o tym obydwaj. W końcu na 5/1 Adam uderza z całej siły obiegając swój bekhend i …trafia! W żargonie trenerskim oceniam wartość takiego zagrania – piłka na mecz, mimo że nie meczowa. Ma zwielokrotnioną wartość przed następnym gemem, jest demonstracją siły pokazaną w trudnym momencie! Tak też się stało i tym razem – kolejny gem krótki, bez historii 6/1 i ogromna ulga i radość Adama ,że to już koniec!!! W tym starciu dwóch serdecznych kolegów a jednocześnie wielkich przeciwników na korcie tym razem górą Adam Winiarski i przez najbliższy rok to on będzie chodził w koronie Mistrza Challengu mając szansę na drugą (za tydzień finał Wojtek Cup 2013). Wielki powrót, wielkie brawa. I jeszcze słowo o Mariuszu – wydaje się, że trudna rola faworyta trochę go zmęczyła, tyle razy jej bronił. W przyszłym roku – podrażniony sportowo -będzie atakował utraconą pozycję, będąc w sytuacji bardziej komfortowej – oj, będzie ciekawie!
Przy sztucznym oświetleniu przez ponad trzy godziny – co jest już niemal coroczną tradycją – rozgrywali swoje spotkania finałowe tenisiści z kategorii Draft. Rafał Talarek, który rok temu wygrał tenisowe Debiuty, stanął przed szansą zwycięstwa w kolejnej kategorii – warunkiem było pokonanie walecznego Krzysztofa Gawrysia – brązowego medalisty poprzedniej edycji. A że nie będzie to proste przekonał się w pierwszym secie przegrywając go w tie-breku 6/7(5). Wymiany były długie i wyczerpujące i mimo że kolejne dwa sety Rafał wygrał 6/2 i 6/0, to prawie każdą z piłek musiał wybiegać,wyszarpać. Jeszcze bardziej zaciętą rywalizację obserwowaliśmy na drugim korcie w meczu o trzecie miejsce – w pojedynku dwóch wojowników górą był pełen wigoru, grający silnymi rotacjami Krzysztof Kwaśniak zwyciężając Adriana Ornata 6/3 2/6 6/3. Co ciekawe, Krzysztof dołączył do rozgrywek przysłowiowym rzutem na taśmę, już w trakcie ich trwania – ale umawiał się wszędzie i z każdym! Determinacja z jaką gonił stracony czas była godna podziwu i …… nagrody, jaką z pewnością okazało się trzecie miejsce w Drafcie. Chociaż przyglądając się grze Krzysia, coś mi się wydaje, że już niedługo będzie mierzył wyżej. Jego przeciwnik Adrian Ornat okazał się jedną z rewelacji tegorocznej edycji – serce do gry i nieustępliwość połączone z widocznymi postępami zaprowadziły go do…. najbardziej nielubianego przez sportowców czwartego miejsca, ale z drugiej strony ilu chciałoby je zająć! Brawo Adrian! W całej tegorocznej edycji Tenisowego Challengu powiało świeżością – przybyło wychowanków i kolejnych pasjonatów gotowych do walki o swoje pięć minut w tym łączącym pokolenia, wyjątkowym Turnieju.