Dwunasta edycja Wojtek Cup za nami – w finale spotkało się dwóch tenisistów, którzy wzbudzają powszechny szacunek i sympatię u lokalnej społeczności tenisowej. Sławek Paśnicki, któremu mimo prawie już dwudziestoletniej obecności w ścisłej czołówce do tego momentu nie udało się sięgnąć po „wielkoszlemowy ” Tytuł oraz tenisista z tzw. „nowego pokolenia” Dariusz Migas, kortowy samuraj, waleczne serce i trochę tenisowy masochista – na dzień dzisiejszy kolekcjoner tenisowych finałów, czyniący dynamiczne postępy,ale już powtarzalny co czyni z niego czołowego zawodnika wszystkich kategorii, w których bierze udział. Mimo że to jego drugi finał z rzędu, to Sławek dysponował większym doświadczeniem w meczach o stawkę, a na dodatek mimo że Darson przed nikim nie pęka,to Sławcio na liście jego życzeń był chyba ostatnim z wymarzonych przeciwników. Potwierdził to przebieg finałowego spotkania i zwycięstwo Sławka 63 62 w meczu który w tenisowym żargonie określamy „pod kontrolą”. Jeszcze Darku nie teraz…, ale konsekwencja w drodze po tytuły imponująca,gratulujemy. Sławkowi do pełni szczęścia brakuje jeszcze zwycięstwa w challenge, którego na pewno nie zdobędzie w tym roku, bo poległ w „ósemce”, mając chwilę słabości w znakomitym sezonie. Z kolei Darek będzie niebawem po raz pierwszy przed taką szansą stając do finałowego pojedynku z Adamem Winiarskim. Słowem karuzela tenisowa mimo końcówki sezonu kręci się dalej! Jeszcze słowo o Wojtek Cup…Turniej to specyficzny, bo bardzo rozciągnięty w czasie ale z wielu powodów maksymalnie zobiektywizowany – grany na ulubionych nawierzchniach, w pełnym wymiarze setowym, o dowolnej porze dnia – to dlatego mało w nim tzw przypadków a na liście zwycięzców figurują sprawdzone tenisowe firmy. Powoli wykrystalizowała się grupa tenisistów, którzy chcą w nim uczestniczyć, będą przybywać nowi (wychowankowie) z czego się bardzo cieszę. Jednocześnie rozumiem tych, którzy mają inne tenisowe priorytety i szanuję ich wybory, ale akurat w tym turnieju poza przypadkami wyjątkowymi nie akceptuję spotkań oddanych bez walki na korcie. Mimo pozytywów jakie niesie ze sobą dotychczasowa formuła być może już w przyszłym sezonie odbędzie się on w nowej szacie organizacyjnej, ale o tym już innym razem –